Purple Fantasy - Eveline 922

Witam!

Ah nareszcie udało mi się usiąść do napisania posta! Dzisiaj będzie o pięknym fiolecie Eveline oraz jedyny dowód na to, że niedawno nosiłam dłuższe migdały - niestety ponownie się połamały.

Nie wiem czy wicie ( za pewne nie ), od 2-3 miesięcy "bawię" się hybrydami. Miałam nadzieję, że uda mi się dzięki nim wzmocnić paznokcie. Efekt był odwrotny - nie wiem dlaczego, ale ani razu nie udało mi się zdjąć całości hybrydy przy pomocy acetonu ( firma jednego i drugiego semilac ). Trzymałam owinięte paznokcie 10 min, 15 min, raz nawet 20min ( myślałam, że mi palce odpadną! ) zawsze kończyło się na piłowaniu resztek czyt. niszczeniu mojej naturalnej płytki :( Nie pomogły również porady czytane u innych blogerek mających już doświadczenie w tym temacie. Póki co poszły w odstawkę, może się przydadzą gdy będę musiała wyjechać na parę dni. Czy tylko ja mam tak niemiłe doświadczenia? Nie twierdzę, że hybrydy są złe, bo być może coś robię nie tak, jednak po wielu próbach mam dość.

Wracając jednak do tematu. Jakiś czas temu na paznokciach nosiłam piękny fiolet od Eveline nr. 922. Krycie bardzo dobre 2 warstwowe, przyjemna konsystencja i wygodny pędzelek. Szybko jednak postanowiłam coś dodać. Położyłam dwie warstwy topu Sally Hansen Xtreme wear Perky Pink. Na całości odbiłam wzór z płytki hehe006. Finalny efekt kojarzył mi się z bajkową wróżką. Ostatnio oprócz zieleni równie bardzo ciągnie mnie do słodyczy :)

I jak podoba Wam się moja Fioletowa Fantazja? :)

 Pozdrawiam,